Rozpędziłem się wczoraj za bardzo… zapomniałem kim jestem… jedno słowo sprawiło, że zaczęło mi się wydawać coś, co wydawać mi się w żadnym razie nie powinno.
Moje miejsce jest gdzie jest, wpisałem się już w nie dawno temu, żadne zmiany tu nie są niepotrzebne… Cokolwiek się we mnie szarpie nie chcę o tym wiedzieć.
A wracając z luncha kupiłem paczkę papierosów, pierwszą od tak długiego czasu, zupełnie bezwiednie, sam trochę zaskoczony tym co robię… grupa marznąca w najdalszej części parkingu powitała mnie po tak długiej nieobecności zupełnie bez zdziwienia… a ja bez słowa z prawdziwą przyjemnością zaciągnąłem się dymem papierosa, do którego już jakiś czas temu zupełnie przestało mi brakować…
Niebezpieczne…
(…)
lubię takie niebezpieczeństwa…
słabości są takie fajne, zwłaszcza te, co się nam wydają, chociaż nie powinny. Czasem wystarczy się … poddać
nie dobrze panowie, nie dobrze – a mogles juz pociagnac dalej to niepalenie…
ojejku, też tak miewam.
Miesiąc bez dymu i trach!.
Niefajna opcja. :)