Deszczowy dzień

Była pewnie w moim wieku, blondynka z przetłuszczonymi włosami spiętymi w koński ogon. Mimo wczesnej godziny sprawiała wrażenie bardzo zmęczonej. Patrzyła na mnie bez zainteresowania, choć raz udało mi się zwrócić jej uwagę.

– Nie miał pan ostatnio jakiegoś wypadku
– Nie…

– …nie w sensie fizycznym

Wtedy właśnie się ożywiła.

Kiedy wyszła zawołać pielęgniarkę, która później zrobiła mi elektrokardiogram, sprawdziłem nieodebrane połączenia… żeby choć jedno… mimo, że nie powiedziałem nikomu, że spóźnię się do pracy.

Mówiła dość długo monotonym głosem, nawet nie starałem słuchać wszystkiego.
Poprawiałem krawat, gdy nagły podmuch wiatru zabębnił kroplami deszczu po szybie…

– Długotrwały stres, objawia się często w ten sposób. Powinien pan posiedzieć jaki czas w domu…
– Prawdę powiedziawszy, wolałbym pracować
– Rozumiem… jeśli pan nie chce, nie będę wypisywać panu zwolnienia… ale gdyby pan zmienił zdanie… Te lekarstwa powinny poprawić pana samopoczucie… wypróbuje je pan sobie przez weekend… czasami mogą wywoływać senność, ale jeśli wszystko będzie w porządku i zdecyduje się pan je brać, proszę pamiętać, że nie powinien pan przerywać kuracji przez następne trzy miesiące…

Gdy dotarłem na parking, rozpadało się na dobre, nie było nawet sensu zapalać papierosa.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tu i teraz. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Deszczowy dzień

  1. jasama pisze:

    Kto o pana dba, panie Moon?

  2. innajestem pisze:

    Powinien pan odpocząć, panie pracoholiku

  3. Pan Księżyc pisze:

    Sam o siebie dbam… :) a praca mi służy… moje drogie panie… :)

  4. Kredka pisze:

    mi tez słuzy , tam pełno takich psychicznych jeszcze niezdiagnozowanych ;)

  5. Pan Księżyc pisze:

    Więc psychiczny zdjagnozowany… no dzięki…

    :)

  6. Kredka pisze:

    a co za rożnica i tak psychiczny ;p

Dodaj odpowiedź do Sensi Anuluj pisanie odpowiedzi